I znowu musimy odprawić ten dzień
na drugi brzeg na łupince od orzecha.
I znowu musimy rozbierać się
do snu jak do śmierci.

Nasze koszule, spodnie łopocą
na wietrze jak pogrzebowe chorągwie.
Przepalą się wypowiedziane słowa
i prześwietlą się negatywy zdarzeń,
a czasem nawet zadane ciosy
zatrą się w pamięci.

Więc nie o słowa i historie chodziło?
Nie. O uczynione światło.